Kompletowanie wyprawki dla noworodka okazało się naprawdę trudnym zadaniem. Nikt z naszej rodziny nie zdawał sobie sprawy z różnorodności rzeczy dla dzieci. W końcu po rozmowach ze znajomymi, obejrzeniu kilkunastu filmików na YouTube i przejrzeniu połowy internetu udało nam się zrobić listę. Wtedy doszło do mnie, że dziewięć miesięcy to jednak mało na znalezienie wszystkiego.
Jak się możecie domyślić znaleźliśmy kilka hitów, ale też kilka zupełnie niepotrzebnych rzeczy.
Dzisiaj opowiem Wam o hitach, ale czas na tak zwane niewypały też przyjdzie ;)
Największym naszym hitem i "pomagaczem" w codziennym życiu jest sterylizator Tommee tippee. Mamy model, który podłącza się do gniazdka (jest też model do mikrofali) i który mieści 5 butelek. Nasze urządzenie chodzi minimum raz dziennie, a zdarza się że i dwa razy. Umycie butli i włożenie ich do sterylizatora zajmuje nam max. 5 minut, taki sam czas trwa sterylizacja. By zapobiec kamieniowi wlewamy do niego wodę destylowaną, ale niestety nie chroni ona sterylizatora w 100%. Po czterech miesiącach używania produktu Tommee tippee nie widzę u niego żadnych minusów :)
Naszego życia z bobasem nie wyobrażamy sobie bez podgrzewacza. Nasze urządzenie jest wyposażone również w część, w której można podgrzewać słoiczki. Posiadając butelki Tommee Tippee musieliśmy szukać czegoś z dużą średnicą, ponieważ butle są dosyć pękate i nie mieszczą się do wszystkich urządzeń tego typu :) Nasz podgrzewacz chodzi codziennie od ponad czterech miesięcy i do tej pory nie mieliśmy z nim żadnych problemów :)
Leżaczek firmy Milly Milly zakupiliśmy jeszcze przed narodzinami Ignasia, był on jedną z rzeczy, które uznaliśmy niezbędne. Leżaczek miał kilkustopniową regulację oparcia, oraz podnóżka (od płaskiego do krzesełka), posiadał płozy przez co mogliśmy robić z niego kołyskę. Dla bezpieczeństwa Malucha posiadł również 5-punktowe pasy. Dla mnie najważniejsze było to, że był on lekki i miał "uszy" za które dało się go przenieść, w każde miejsce naszego domu.
Gdyby nie to, że synek się w niego już nie mieści oraz nie mamy na niego miejsca w naszym nowym, małym metrażu to na pewno nadal byśmy go używali. Dodam również, że leżaczek ma bardzo dobrą cenę jak na przedmiot tego typu.
Ostatnim naszym hitem, ale na pewno nie mniej ważnym są ręczniczki z kapturkiem. Kupiliśmy je z polecenia naszych rodziców, oraz znajomych. Na początku nie do końca wiedziałam o co chodzi z tym całym szałem na nie. To zmieniło się po pierwszej naszej kąpieli, kiedy mogłam szczelnie opatulić krzyczącego na cały blok Ignasia ;) Czuł się w nim bezpiecznie, bo od razu się uspokajał. Do tego miałam pewność, że nie owieje mu główki.
Mam tyko jedno ale. Jeśli kupujecie ręczniczki to kupcie od razu większy rozmiar (100x100). My kupiliśmy jeden 80x80 i strasznie szybko stał się za mały na naszego szkraba :)
Mogłabym jeszcze długo wymieniać nasze hity, ale uważam że te są najbardziej przydatne dla każdych rodziców :) Chętnie poczytam o Waszych niezbędnikach, może coś wprowadzimy nawet po tych pięciu miesiącach życia Ignasia :)
Jak się możecie domyślić znaleźliśmy kilka hitów, ale też kilka zupełnie niepotrzebnych rzeczy.
Dzisiaj opowiem Wam o hitach, ale czas na tak zwane niewypały też przyjdzie ;)
Największym naszym hitem i "pomagaczem" w codziennym życiu jest sterylizator Tommee tippee. Mamy model, który podłącza się do gniazdka (jest też model do mikrofali) i który mieści 5 butelek. Nasze urządzenie chodzi minimum raz dziennie, a zdarza się że i dwa razy. Umycie butli i włożenie ich do sterylizatora zajmuje nam max. 5 minut, taki sam czas trwa sterylizacja. By zapobiec kamieniowi wlewamy do niego wodę destylowaną, ale niestety nie chroni ona sterylizatora w 100%. Po czterech miesiącach używania produktu Tommee tippee nie widzę u niego żadnych minusów :)
Szumisia mamy od kiedy Ignaś miał dwa tygodnie. Pierwszy przyjaciel naszego synka to prezent od moich rodziców. My z Bartkiem pewnie byśmy się na niego nie zdecydowali , ponieważ nie do końca wierzyliśmy w jego magiczne moce. Jaki straszliwy błąd byśmy popełnili..
Szumiś od kiedy tylko go posiadamy mieszka w łóżeczku z naszym synkiem. Nasz miś posiada czujnik snu, system non-stop oraz pięć różnych dźwięków (my używamy głównie jednego). Najlepsze w misiu jest to, że potrafi uśpić naszą całą trójkę ;)
Kolejnym naszym hitem zapewniającym spokój i wygodę są śpiworki do spania. My posiadamy trzy modele z IKEA, dwa grube oraz jeden cieńszy. Dopełnieniem kolekcji jest egzemplarz z Early Days, w wersji letniej :) Te elementy naszej wyprawki cenimy sobie szczególnie, ponieważ nie musimy w nocy co pięć minut sprawdzać czy kocyk nie wylądował na głowie Ignasia. Jeśli zastanawiacie się nad kupnem śpiworka to serdecznie Wam go polecam :)
Naszego życia z bobasem nie wyobrażamy sobie bez podgrzewacza. Nasze urządzenie jest wyposażone również w część, w której można podgrzewać słoiczki. Posiadając butelki Tommee Tippee musieliśmy szukać czegoś z dużą średnicą, ponieważ butle są dosyć pękate i nie mieszczą się do wszystkich urządzeń tego typu :) Nasz podgrzewacz chodzi codziennie od ponad czterech miesięcy i do tej pory nie mieliśmy z nim żadnych problemów :)
Leżaczek firmy Milly Milly zakupiliśmy jeszcze przed narodzinami Ignasia, był on jedną z rzeczy, które uznaliśmy niezbędne. Leżaczek miał kilkustopniową regulację oparcia, oraz podnóżka (od płaskiego do krzesełka), posiadał płozy przez co mogliśmy robić z niego kołyskę. Dla bezpieczeństwa Malucha posiadł również 5-punktowe pasy. Dla mnie najważniejsze było to, że był on lekki i miał "uszy" za które dało się go przenieść, w każde miejsce naszego domu.
Gdyby nie to, że synek się w niego już nie mieści oraz nie mamy na niego miejsca w naszym nowym, małym metrażu to na pewno nadal byśmy go używali. Dodam również, że leżaczek ma bardzo dobrą cenę jak na przedmiot tego typu.
Ostatnim naszym hitem, ale na pewno nie mniej ważnym są ręczniczki z kapturkiem. Kupiliśmy je z polecenia naszych rodziców, oraz znajomych. Na początku nie do końca wiedziałam o co chodzi z tym całym szałem na nie. To zmieniło się po pierwszej naszej kąpieli, kiedy mogłam szczelnie opatulić krzyczącego na cały blok Ignasia ;) Czuł się w nim bezpiecznie, bo od razu się uspokajał. Do tego miałam pewność, że nie owieje mu główki.
Mam tyko jedno ale. Jeśli kupujecie ręczniczki to kupcie od razu większy rozmiar (100x100). My kupiliśmy jeden 80x80 i strasznie szybko stał się za mały na naszego szkraba :)
Mogłabym jeszcze długo wymieniać nasze hity, ale uważam że te są najbardziej przydatne dla każdych rodziców :) Chętnie poczytam o Waszych niezbędnikach, może coś wprowadzimy nawet po tych pięciu miesiącach życia Ignasia :)
Zdaje sobie sprawe, ze skomlementowanie niezbednych rzeczy moze byc klopotliwe...ale pewnie dopiero na wlasnej skorze przekonam sie tak naprawde.
OdpowiedzUsuńŚwietny ten miś Szumiś. :)
OdpowiedzUsuńSzumisie to rzeczywiście hit. Ja 4 lata temu nie miałam pojęcia o czymś takim, ale człowiek zawsze sobie poradzi i szum fal z YT albo dźwięk szuszarki również z YT robił swoje! :) Dla mnie hitem bez którego nie mogła się obejść była poduszka do karmienia! Nigdzie się bez niej nie ruszałam dopóki nie skończyłam karmić piersią. A na początku nie byłam do niej przekonana. :)
OdpowiedzUsuńU nas największym hitem okazał się Szumiś, który uratował sen mój i mężą przez pierwszy rok życia Michalinki
OdpowiedzUsuń